Niekiedy bywa tak, że wszystko, co może wydarzyć się źle ~ wydarza się źle. A my mimo wszystko i tak postanawiamy pójść naprzód i napieramy. 💪
Zawsze mnie wtedy zastanawia czy prowadzi nas wewnętrzny głos intuicji, paradygmat obietnic, czy przeznaczenie. 🤷♀️
Ostatnio w drodze na samolot ~ miałam stłuczkę, trafiłam na strajk rolników, którzy skutecznie zablokowali wszystkie przejazdy, zgubiłam telefon, zepsułam walizkę, więc w ostatniej chwili musiałam się przepakowywać do plecaka. 🎒
Na lotnisku potraktowano mnie jak terrorystę z powodu zawartości mojego „rękodzielniczego” tobołka.
Kazano pozbyć się części rzeczy i spóźniłam się na bramkę. 🤦
Mimo wszystko obsługa się zlitowała, a ja poleciałam. ✈️
Od tamtego momentu zaczęłam się zastanawiać nad motywacją i tymi pytaniami ~ czy:
A. Życie w takich momentach sprawdza, jak naprawdę nam na tym czymś zależy i weryfikuje autentyczność i wolę w tymże postanowieniu.
B. Życie pokazuje znaki i symbole, które powinny być potraktowane jako te świadczące, że zbłądziliśmy z właściwej ścieżki i nie powinno nas być w tym miejscu.
C. Wszystko zawsze dzieje się we właściwym miejscu i czasie. Dzieje się to, co ma się wydarzyć, a nie wydarza się to ~ co wydarzyć się nie miało.
D. Wszystkie odpowiedzi są właściwie, ta dedukcja to tylko filozofowanie, a komuś, kto to czyta właśnie wystygła kawa. 😄☕
Dajcie znać, jakie są wasze typy i czy też miewacie takie sytuacje.