Niestety zwierzęta nie są traktowane jak równi współbracia, współmieszkańcy.
Często traktujemy je jako nasze atrakcje – cyrki, trzymanie w klatkach dzikich gatunków, pseudo zoo, czy handel zagrożonymi gatunkami ku naszej uciesze by zrobić “zwierzątko domowe”.
Traktujemy je tak jakby same nie posiadały prawa do szacunku, wolności, nie mówiąc o miłości.
Traktujemy je jako coś podległego, niższego.
Mam naprawdę głęboki dylemat dlaczego.?
Nie mogę zrozumieć jak możemy uzurpować sobie prawo “nadistot”, które wtórują nieraz bardzo brutalne werdykty.
Nadaliśmy sobie miano gatunku nadrzędnego, inne sobie podporządkowując.
Wiem, że pewnie się tu odsłaniam i zaraz napiszecie, że po co to uzewnętrznianie, ale są we mnie słowa i historię na które nie ma we mnie zgody.
Chciałabym być może swoim sposobem rozumowania pokazać inną perspektywę i możliwość spojrzenia na wszystkie ziemskie istoty.
Dlatego opowiem Wam historię. W ubiegłym roku pojawiła się na moim podwórku dzika myszka. Początkowo widziałam ją z bardzo daleka, stopniowo zaczęła przychodzić bliżej, zaciekawiona tym co robię. Później przychodziła do mnie gdy jadłam, malowałam, wykonywałem prace porządkowe, a po jakimś czasie mogłam ją brać na ręce. Ona okazała mi tym jak bardzo mi ufa i jak bezpiecznie się przy mnie czuje. Bardzo pokochałam tą dziką myszkę, którą nazwałam “Flądrą” 😊
Była moją przyjaciółką, jadała ze mną, tworzyła i sprzątała. 🙂
Niestety po jakimś czasie moja przyjaciółka zaczęła się źle czuć, trząść się i dużo spać. Nie wiedziałam jak jej pomóc i starałam się znaleźć w mojej okolicy jakiegoś weterynarza. Ale niestety moja mała siostra zdążyła już umrzeć. Nie było mnie, gdy odchodziła.. znalazłam ją w jej ulubionym miejscu w mięcie zaraz pod oknem mojej przyczepy. Leżała już teraz spokojna, a ja chciałam ją uszanować. Wykopałam zatem dół, zrobiłam nagrobek, zebrałam jej ulubione kwiaty i pożegnałam się z nią.
To wydarzenie bardzo mnie bolało, a gdy dowiedziałam się, że moi sąsiedzi wszędzie sypią trutkę, bo nie chcą tych “szkodników” u siebie. Serce mi pękło. Wspominam ją i nigdy nie zapomnę. Nauczyła mnie kochać, pokazała jak piękne miała serduszko, charakter, co znaczy przyjaźń, bliskość i zaufanie.
Niedawno była rocznica jej śmierci. Dlatego dziś proszę jeśli macie okazję i możliwość nie rozkładajcie pułapek, nie sypcie trutek, a może zamiast tego połóżcie gdzieś w środku lasu kilka ziarenek, pestek dyni czy słonecznika.
Wszyscy mamy tak wiele pożywienia, często aż w nadmiarze i je wyrzucamy, czy naprawdę coś się nam stanie jeśli się tym podzielimy?
Przecież są w nas i żyją uczynki miłosierdzia, które mówią by głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, podróżnych w dom przyjąć.
Za Flądrę i innych wspaniałych, mniejszych ziemskich braci i siostry! Za równowagę i pokój! Za miłość, światło i dobro, oraz za dzielenie się tym! I na koniec lecz nie jako ostatnie – za szczęście jakie mamy by móc na tym świecie współistnieć, doświadczać, kreować i oddychać! Za życie! 🌞